It wasn't an accident. It was a therapeutic chain of events
20:32
2013 oficjalnie zakończony.
To był dziwny rok. Działo się dużo dobrych i złych rzeczy. I dużo się też zmieniło. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w 2013 nauczyłam się być szczęśliwa. Bo wiecie co? Bo to nie zdarzenia i otaczająca nas rzeczywistość decydują o tym, czy jesteśmy szczęśliwi tylko my sami. Nasze podejście, nastawienie do tego, co się dzieje wokół nas jest podstawą tego, jak się czujemy.
I mogę mówić o tym z pełną świadomością i odpowiedzialnością za własne słowa. Kilka lat temu wszystko zaczęło się sypać. Wszystko, co było dla mnie czymś pewnym i stabilnym wzięło się i mówiąc brzydko pierdolnęło z impetem. Los postanowił pójść na całość (no bo co się będzie hamował) i wziął się za transakcję wiązaną. Jak jedno się posypało, to czemu nie reszta?
Moja egzystencja w ostatnich latach przypominało próbę przejścia przez bagno metodą skoków i chwytania się co jakiś czas czegoś, co po chwili się zrywało. Bardzo obrazowa metafora ale chyba najtrafniej odzwierciedlająca ten stan.
Każdego roku zaklinałam ten nadchodzący, żeby był lepszy, żeby coś się zmieniło. I powoli traciłam siły i nadzieję. W połowie 2013 pomyślałam "a co, jeśli to się nie zmieni". O jakże łatwo być nieszczęśliwym, rozgoryczonym człowiekiem, który tyle by chciał ale jedyne, co robi to siedzi na kanapie i płacze nad swoim losem. Jak łatwo zwalić jest odpowiedzialność za to jak się czujemy na wszystko inne oprócz siebie. No bo my przecież jesteśmy biedni i skrzywdzeni i żądamy, żebyśmy zostali obsłużeni przez los i potraktowani z należytym szacunkiem. A co jeśli los nas nie potraktuje nas z należytym szacunkiem? Musimy obsłużyć się sami.
Niektórym ludziom się wydaje, że tylko oni jedni mają problemy, tylko oni są biedni i wyjątkowi. Więc tutaj pragnę nadmienić, iż do ciężkiej cholery każdy pieprzony człowiek na kuli ziemskiej cierpi fizycznie lub psychicznie, mniej lub bardziej, dłużej lub krócej. I dla niego personalnie jego ból jest najstraszniejszy.
Kilka lat temu mój młodszy brat miał jakiś problem w szkole. Gryzło go to i męczyło i narzekał okropnie. Mama go ofuknęła, żeby nie przesadzał, że nie musi martwić się o to, o siamto, i tak dalej, wymieniła kilka obowiązków dorosłej osoby. A on na to odparł ze spokojem "Ale ja mam 10 lat i nie znam twoich problemów. Mam swoje, którymi przejmuję się tak samo jak ty swoimi". I tak to właśnie wygląda. Każdy ma swoje "coś" i w jego prywatnym interesie jest, co z tym zrobi. Czy wyolbrzymi i podda się temu, czy przyklepie, pomaluje na różowo, wsadzi do kieszeni i pójdzie na spacer.
Postanowiłam, że nie chcę być dłużej przybita. Nie chcę poddawać się rzeczywistości. Chcę ją sama kreować i chcę być szczęśliwa. Chcę się cieszyć z najdrobniejszej błahostki, z ładnego widoku, z piątki z kolosa, z jednej rozmowy. Coś mi się nie udało? Ale udało mi się co innego.
Uniwersalna rada: Jeśli możesz coś zmienić, zmień. Jeśli nie, zaakceptuj.
Nie zmienię rzeczywistości, nie zmienię innych ludzi, nie zmienię pogody ani przeszłości. Jedyną rzeczą nad którą mam pełną kontrolę jestem ja sama. Nikt mi nie przyniesie szczęścia na tacy. Tutaj może się zaraz odezwać głos sprzeciwu "a co z koszykiem kotów?" lub "a co z wielką odwzajemnioną miłością? Przecież to jest właśnie szczęście dostarczone z zewnątrz!". No dobra ale mogę przyjąć kosz kociąt, zachwycić się nad nimi, miziać, bawić się i robić im zdjęcia a mogę powiedzieć "zaraz nasikają na dywan. Zabierz je lepiej. Siostra kuzynki sąsiadki mojej babci ma uczulenie na koty. Pewnie są chore". Mogę rzucić się w wir wielkiej miłości i cieszyć każdą chwilą i mogę pięć razy dziennie wysnuwać po dwie różne teorie, że to pewnie spisek, że chce mnie tylko przelecieć, że ma kochankę, że chce pieniędzy, przecież mnie nie kocha itd.
Chcesz się zadręczać? Chcesz sobie rujnować życie? Proszę bardzo droga wolna. Masz wolny wybór.
W 2013 roku postanowiłam, że chcę być szczęśliwa. Mam plany, mam marzenia. Nikt za mnie ich nie spełni. Pora spiąć dupę i zrobić coś dla siebie.
2014 zaczynam pod hasłem: NIGDY NIE NARZEKAJ NA COŚ, CO MÓGŁBYŚ ZMIENIĆ CIĘŻKĄ PRACĄ.
______________________________________________________________________
Stay awesome eat healthy
Trzymajcie się brukseleczki
0 komentarze