zrób dobrze planecie part 1: lifestyle

14:37

Pierwsza notka z serii. Dziś będzie o tym, że nie musisz stawać się radykalnym weganinem, żeby choć trochę zmienić świat, czyli dwa proste kroki, dzięki którym nie będziesz przyczyniać się aż tak bardzo do upadku świata.

Krok pierwszy: save the world, kill yourself.

1. Naucz się dwóch krótkich formułek

W sklepie wypowiadamy automatycznie cztery słowa (optymistycznie zakładając, że nie jesteśmy bucami): "Dzień dobry", "Poproszę", "Dziękuję", "Do widzenia". Aby podnieść swoje życie o jeden level w górę trzeba wykonać jedno proste zadanie. Należy między "Poproszę" a "Dziękuję" dodać dwie nowe formułki: "Bez siatki" i "Bez potwierdzenia".

Pierwsze stosowałam już wcześniej. Ponieważ wszystkie moje "podręczne damskie torebki" są wielkości wora Świętego Mikołaja, to ładowałam zakupione produkty prosto do niego i nie widziałam potrzeby targania ze sobą milionów dodatkowych plastikowych siatek. Razem z ładowanymi do wora produktami wędrowały wepchnięte tam luzem paragon i potwierdzenie płatności. Często bywało tak, że próbując znaleźć coś w torebce, znaczy worze, szeleściłam jak fanatyk makulatury w punkcie skupu. Kiedy nadchodził czas porządków i wyładowywałam z torebki wszystkie śmieci, stos paragonów wyglądał z lekka zatrważająco, a pośród tego straszyły rachunki z Rossmanna, które z nieznanych mi powodów są wielkości małego obrusu. Dzień przełomowy nadszedł, kiedy podczas zakupów pewna niewiasta przy kasie zadała mi pytanie-klucz:
– Drukować potwierdzenie?
Ohohohoooo – zaświeciły mi się oczy – to tak się da! Wcześniej myślałam, że nie ma zmiłuj, machina sama drukuje, bo musi.
– Nie! – zakrzyknęłam z pasją.
I to był moment przełomowy. Wdrażanie nowych formułek nie zajęło mi dużo czasu, owszem, zdarzało się, że zapomniałam je wygłosić albo wygłosiłam je za późno, ale teraz funkcjonują już na równi z poproszę i dziękuję.

Reakcje sprzedawców są różne. Niektórzy łypią na mnie wrogo, niektórzy zamierają z półotwartą siatką w ręku i wbijają we mnie nierozumiejące spojrzenie zranionej sarny, niektórzy dodają coś o ograniczaniu użycia plastiku, więc patrzymy wtedy na siebie z minami "ah, ty, ty" i błyskiem porozumienia w oku, ale większość ma to, czy chcę siatkę, dwie siatki, brak siatki absolutnie gdzieś.

>Papierowe torby ekologiczne. Takie akurat na pieczywo, kosztują 10 gr.
>Materiałowe torby na zakupy. Duże i bez debilnego nadruku 10 zł.
Świadomość, że nie zapaskudzasz własnego świata bezcenna,-



2. Myśl


Cała branża reklamowa sra po majtach, żeby urobić sobie klientów niczym miękkie ciasto na szarlotkę. Robią to dlatego, bo rynek oferuje wybór. Gdyby wyboru nie było, nie byłoby tematu. Człowiek jako istota z teoretycznie wolną wolą może wykonać proces myślowy podparty researchem w internetach i w prosty sposób dokonać wyboru między produktami zaśmiecającymi świat i krzywdzącymi istoty na nim żyjące (w tym ludzi) a produktami o których może mniej słychać, ale z pewnością czynią mniej szkód.

  • Pędzel bambusowy ecotools ze sztucznym włosiem – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ✓ biodegradowalne ✓/✗ (element metalowy)
  • Patyczki kosmetyczne Isana – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ✓, biodegradowalne ✗ (elementy plastikowe)
  • Puder mineralny sypki Paese – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ? (brak inf.), biodegradowalne  ✗ (opakowanie plastikowe)
  • Oleje pielęgnacyjne Paese – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ? (brak inf.), biodegradowalne  ✗ (opakowanie szklane z elementami plastikowymi)
Drogie i uchodzące za dobre pędzle do makijażu np MAC czy Hakuro są wykonane z futerka zwierząt. Najczęściej są to wiewiórki, sobole, kozy czy kucyki (yep.) Warto się przenieść na pędzle z ecotools lub Zoeva. Nikt nie musi ginąć, żeby je wyprodukować.

Rossmannowe marki takie jak Isana i wegańska + prawie całkowicie naturalna Alterra (kosmetyczne) oraz Domol czy Dettol (detergenty) nie są testowane na zwierzętach, są przyjazne środowisku (np płyn do mycia kuchni marki Domol jest na bazie sody, płyn do usuwania kamienia na bazie octu) i dużo tańsze niż kolorowe i bardzo reklamowane preparaty firm wielkich koncernów.

Paese ma przede wszystkim dwie zalety: nie testuje na zwierzętach oraz ma w repertuarze produkty niezapchane chemią. Sypki puder mineralny (mają też ryżowy i bambusowy) nie zapycha porów, czyni samo dobro. Oleje to po prostu oleje roślinne. W przeciwieństwie do cudotwórczych kremów – działają. Zwłaszcza regenerujący inca inchi.


  • Drewniany grzebień The Body Shop – nie testowane na zwierzętach ✗, wegańskie ✗, biodegradowalne ✓
  • Szczoteczka do zębów Ecobamboo – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ✓, biodegradowalne ✓
  • Korektor Bell – nie testowane na zwierzętach ✓, wegańskie ? (brak inf.), biodegradowalne ✗ (plastikowe opakowanie)
  • Tusz do rzęs Yves Rocher – nie testowane na zwierzętach ✓/✗ (firma Yves Rocher nie testuje na zwierzętach ale sprzedaje swoje produkty na rynku chińskim, gdzie można je testować), wegańskie ✓/✗ (nie używają produktów pochodzenia zwierzęcego z wyjątkiego miodu i wosku pszczelego), biodegradowalne ✗ (plastikowe opakowanie)
  • Płyn micelarny Bielenda - nie testowane na zwierzętach ? (brak inf., raczej nie testują ale nie ma oficjalnych oświadczeń), wegańskie ? (brak inf.), biodegradowalne ✗
Grzebień kupiłam kilka lat temu nie wiedząc jeszcze o tym, że marka należy do L'Oreala. Kupiłam go dlatego, że jako jedyny dawał radę dziwnym splotom na mojej głowie. Używam nadal.
L'Oreal słynął z okrucieństwa wobec zwierząt, na których testowali. Od 2003 roku L'Oreal oświadcza, iż nie testuje swoich produktów ani ich składników na zwierzętach, używa jednak składników, które testowane były na zwierzętach przed 2003 rokiem oraz pozwala na testy jeśli zostanie to zlecone przez odpowiednie organy. 

Szczoteczki Ecobamboo chyba nie mogą być bardziej eko. Mają nawet informację na opakowaniu, że bambus użyty do ich produkcji nie został odjęty od ust pandom a wyhodowany specjalnie do tego celu.

Więcej firm nie testujących na zfieszątkach TU.


Tym wpisem chciałabym zachęcić chociaż jeden procent z tych, którzy to przeczytają do zainteresowania się tematem. Bycie eko kojarzy się niestety z wyrzeczeniami, drogimi produktami, ascetyzmem i bógwieczym. A w większości przypadków przestawienie się na eko tryb ma same pozytywne efekty, jest wygodniejsze i przyjemniejsze. Głosom, które mówią "co ja mogę", "przecież to i tak nic nie zmieni" i tak dalej polecam następny wpis, gdzie przytoczę dane liczbowe (cyferki nie kłamio) jak każda pojedyncza z tych "nic niemogących" osób przyczyniła się do zmian.

Have a nice life.


You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.