gdyby babcia miała wąsy byłaby hipsterem

10:42


Pierwszego listopada stałam z ojcem nad grobem swojej ciotecznej cioci a jego matki chrzestnej we Wrocławiu i uświadamiałam mu, że tego dnia jest święto Wszystkich Świętych, a nie zmarłych i nie jest związane z tym, że jesienią jest smutno.

Zaduszki są świętem ludowym i odpowiada za nie pogańska historia Słowian. Ale ja nie o tym dziś. Ja o historii. Na cmentarzach leży całkiem spory jej kawał – to główna myśl, jaka mi towarzyszy podczas corocznego jeżdżenia i odwiedzania rodziny, która jest w tej godnej pozazdroszczenia sytuacji, że niczym nie musi się już przejmować.

Idę jedną z głównych alejek na Bródnie, mijam kolejne pomniki, niektóre ładne, skromne, z klasą, niektóre makabrycznie brzydkie, niektórych w ogóle nie widać spod nawału kwiatów, niektóre cichutko siedzą połamane i zapomniane bez żadnej lampki. Wszystkie co do jednego są tam tylko dlatego, że ktoś żył a potem umarł. Był jedynym niepowtarzalnym tworem z białka, który czuł, myślał i miał wpływ na los otaczających go ludzi. Może był niereformowalnym idiotą i niepoprawnym optymistą i zginął nagle w jakimś głupim wypadku? A może był statecznym nudziarzem, który całe życie przepracował jako listonosz, ale miał wspaniałą rodzinę i piątkę dzieci, która szczerze po nim płakała, kiedy któregoś dnia zasnął nad krzyżówkami na swoim ulubionym fotelu i już się nie obudził. Czytam nazwiska i patrzę na daty. Żadne z nich nie wiedziało, jaka będzie ta druga. W końcu dochodzę do Swoich. Pradziadkowie. Nie znałam ich.

Hey man, gdyby nie ty, nie byłoby mnie tutaj. Teraz chcę ci za to podziękować, ale są momenty, kiedy mam całkiem spore pretensje. Chociaż wy też nie mieliście nic do gadania, a wasza rzeczywistość wyglądała o wiele gorzej niż ta moja. Nie mam prawa narzekać.

Pradziadkowie mieszkali w warszawskiej kamienicy, prowadzili swój własny mały biznes. Przed wybuchem powstania ostrzegł ich bratanek pradziadka, mający wówczas 17 lat. Jego ciała nigdy nie odnaleziono. Zdążyli wziąć dzieci i kilka rzeczy i pieszo ruszyli do oddalonego 100 km od stolicy domku letniskowego. Tam zostali do końca, bo nie mieli już gdzie wrócić.

Drugi pradziadek był dyrektorem szkoły pod Lublinem. Razem z prababcią mieli mieszkanie w budynku szkoły. Prababcia była w 9 miesiącu ciąży z moją babcią, kiedy na dziedzicu zaczęto ustawiać armaty. Wzięli kilka rzeczy, starszą córkę za rękę i ruszyli przed siebie. Po powrocie zastali studnie uszczelniane ich książkami i kobiety we wsi chodzące w prababci ubraniach.

Ciekawe, czy wiecie, co mnie czeka. Ciekawe, czy gdybyście mieli możliwość wyboru, wybralibyście przeżycie swojego życia, czy mojego. Ciekawe jaka data będzie u mnie. Ciekawe, czy w ogóle będzie miał kto zlecić wyrycie jej na jakimś kamieniu. Może to ja kogoś uratuję. Gdyby nie siedemnastoletni Jerzy, mojego dziadka by nie było. Mnie by nie było. Skoro już tu jestem, chcę zrobić dużo dobrego. To jest mój cel nadrzędny. Kasę się traci, władzę się traci, uznanie się traci, good shit is eternal.

Tyle w temacie.

You Might Also Like

0 komentarze

Obsługiwane przez usługę Blogger.