Technologia ratuje życie...
07:13... a przynajmniej wenę twórczą.
W mojej głowie nieustannie odbywa się proces koncepcyjno-kreacyjny. Momentami jest to uciążliwe, momentami wręcz zbawienne, tak czy siak, nie potrafię tego zatrzymać. Idę ulicą ze słuchawkami na uszach i przed oczami przesuwają mi się sceny idealnie zgranych z muzyką klipów. Miejsca, scenerie, kolory migają, potem zatrzymują się na dłużej, żebym mogła je przeanalizować. Wtedy zazwyczaj wzrok przełącza się na tryb podświadomy, co skutkuje brakiem zauważania czegokolwiek po drodze.
Idę na spacer z psem. Patrzę kadrami. Wyłapuję miejsca na fajne ujęcia. Żałuję, że oczy nie mogą robić zdjęć. W metrze układam w głowie kolejny rozdział opowiadania, o czwartej nad ranem rozpisuję jakąś scenę. Siedzę nad brzegiem jeziora, w kompletnej ciszy, w lipcowe popołudnie i zastanawiam się jak utrwalić to uczucie, jak utrwalić to, że siedzę pośrodku najwspanialszego dzieła sztuki.
Właśnie dlatego nigdy nie nudzę się, kiedy jestem sama. Skupiam się na tym, na czym chcę się skupić. Za to męczy mnie przepotwornie przebywanie wśród ludzi na imprezach, spotkaniach w klubach, pubach i wszelkich tego typu miejscach, które mają na celu dostarczać ludziom rozrywki. Ale o tym będę się produkować innym razem.
Realizuję tylko ułamki tych wszystkich pomysłów. Zadowolona jestem z ułamków tych ułamków. Bo najstraszniejsze jest przeniesienie tego, co ma się w głowie, swojej wizji do świata realnego. Pracując nad rysunkiem, czy słowem pisanym, ma się do czynienia z kanałem bezpośrednim i przenosi się wizję na papier za pomocą własnych rąk. Natomiast jeśli chodzi o sceny do klipów, w których musi wziąć udział żywy człowiek, robi się trochę pod górkę. Tylko ty masz pełen obraz swojej wizji i tylko ty masz największe szanse sprawić, żeby efekt był jak najdokładniejszy. Ale potrzebujesz kogoś za kamerą, kogoś, kto zagra, kogoś, kto będzie pilnował światła a klonowanie nie wchodzi w grę.
Aktualnie pracuję nad coverem pewnej piosenki. Do klipu potrzebowałam nagrać siebie. Skoro ktoś śpiewa i nie jest oryginalnym artystą, dobrze by było, gdyby tego kogoś było widać. Jednocześnie nie chciałam, żeby był to zwykły cover w stylu: siadam przed komputerem, włączam kamerkę, produkuję się, wyłączam. Dziękuję, do widzenia, miło było.
Sneak peek z materiału video. |
I tutaj z pomocą przyszła technologia, dzięki której udało mi się być jednocześnie w dwóch miejscach na raz. Aparat Sony z wi-fi + mobilny router wi-fi + telefon z aplikacją PlayMemories Mobile od Sony. Aplikacja pozwala na sterowanie aparatem z telefonu komórkowego (lub tabletu): m.in. robienie zdjęć, nagrywanie filmów, przybliżanie i oddalanie. Na ekranie telefonu widać dokładnie to, co widzi aparat. Zrobione zdjęcia mogą również zapisywać się w pamięci telefonu.
Jest to ogromne ułatwienie jeśli pracuje się samemu. 10/10 would recommend.
Na dziś to tyle.
Cheers.
Monia
Jest to ogromne ułatwienie jeśli pracuje się samemu. 10/10 would recommend.
Na dziś to tyle.
Cheers.
Monia
0 komentarze