Tytuł posta nieco dziwny ale moi drodzy jakże prawdziwy. W poprzedniej notce obiecywałam recenzję Instaxa i na pewno się pojawi ale jeszcze nie dziś z tego prostego względu, że teraz się spieszę i nie zdążę przygotować zdjęć i opisów.
Wracając do tytułu. Jakiś czas temu zaczęłam bardzo intensywnie używać różnych portali oferujących możliwość pozbycia się niechcianych rzeczy. Od butów narciarskich zaczynając na lakierach do paznokci kończąc. Zainteresowanych jest zazwyczaj sporo. I z tym wiąże się dzisiejszy post.
Zainteresowani kupnem ludzie piszą. I tutaj zaczyna się cyrk i materiał do napisania co najmniej książki. Są ich trzy typy:
1) Kali muwić polski. Czyli osoby, które chyba przypadkowo uderzają w klawisze, mając nadzieję, że tak powstałe słowa zostaną odczytane i zrozumiane przez odbiorcę wiadomości.
"Cxzt est mozlieosc oodfnoru pspobistego?"
2) Intelektualiści. Czyli coś co mnie doprowadza do szału. Osoby, które poznały kilka zwrotów grzecznościowych ale za chiny ludowe nie wiedzą jak się nimi posługiwać, w jakich formach, do kogo i w ogóle witajcie towarzyszu.
Jeden mail, który rozwalił mnie najbardziej wyglądał dokładnie tak:
"witam
cena
żegnam"
Pomijając już to, że cena jest wyświetlana na ogłoszeniu największą czcionką, to piszący chciał z szacunkiem więc i witał i żegnał. Kurde chyba migrujące ptaki.
Tutaj pozwolę sobie wtrącić słówko pouczające. "Witam" rzucane ot tak sobie jako pozdrowienie jest formą lekceważącą. Chyba nie dostałam jeszcze wiadomości, która nie zaczynała się od "witam". Broń Boże nie piszcie "witam" w mailach do nauczycieli, wykładowców. Poczytajcie sobie o tym w internetach albo w mądrych książkach.
3) Ludzie o umiejętnościach komunikacyjnych najbardziej zbliżonych do moich. Gwarantuje to jako takie porozumienie i płynny przepływ informacji. Występują rzadko.
Kolejna urocza historia dotyczy sprzedaży pewnego punkowego paska z ćwiekami, nad którym ciążyła jakaś klątwa. Pasek był wystawiony w dwóch miejscach. Na portalu ogłoszeń różnorakich i na takim specjalnym ciuchowym. Dostałam maila od pana, który musi chce potrzebuje paska jak najszybciej teraz zaraz. A, i chce wymiary. (Wymiary były podane w ogłoszeniu. Wszystkie jakie się dało podać.) Po informacji, że pasek wyślę po otrzymaniu wpłaty na konto pan posmutniał. I chce wymiary. Trzeci raz kopiuję mu dane z ogłoszenia. Pan się upewnia, wysyłając te same dane do mnie tylko, że ze znakiem zapytania na końcu. Potwierdzam. I tu się zaczyna wywód, że on by ten pasek chciał nosić tak i tak i wtedy potrzebowałby takiej a takiej długości a gdyby chciał nosić inaczej to by potrzebował innej.
Trochę nie dowierzam i z lekkim rozbawieniem odpisuję mu, że bardzo mi przykro ale nie posiadam takiej mocy, żeby mu cokolwiek wydłużać. W końcu odpisał. "Szkoda." Zrezygnował z zakupu.
Następnie pojawił się pan na stronie ogłoszeń lokalnych, który chciałby wysyłkę. I chce wymiary. Dostaje wymiary i informację, że wysyłka ok. Z dopłatą. Pan stwierdza, że pasek jest za mały ale mimo to go chce. (Klient nasz pan). Po wiadomości, że pasek wysyłam od razu po otrzymaniu wpłaty na konto pan się oburzył ponieważ nie wyobraża sobie, jak mógłby się na to zgodzić a ja jestem dziwna skoro się godzę.
_______________________________________________________
Na tym kończę. Myślę, że takich historii będzie więcej bo ciągle ktoś fajny się trafia ^^
Trzymajcie się, stay awesome
Cheers.
Monia.
Obsługiwane przez usługę Blogger.